Media społecznościowe służą do budowania marki (osobistej lub firmowej) oraz relacji z potencjalnymi klientami. Wiecie Państwo jaka jest cecha wspólna wszystkich najbardziej prężnie działających prawników w mediach społecznościowych? Zajmują się wąskim wycinkiem prawa i są odbierani jako absolutni specjaliści w tej materii. Dzieje się tak dlatego, że dzielą się ze swoją grupą docelową wartościową treścią, która niejako pośrednio przyczynia się do rozwiązania problemów prawnych, których doświadcza grupa docelowa. Taki prawnik antycypuje (albo my antycypujemy – przy użyciu odpowiednich narzędzi) z jakimi problemami borykają się jego odbiorcy, a następnie tworzy treść (lub my tworzymy), która odpowiada na te pytania. 

Taki prawnik doskonale również wie, że najlepszą reklamą jego usług są wygrane sprawy. W umiejętny sposób dzieli się ze swoją społecznością własnymi sukcesami. Dzięki temu buduje swój dowód społeczny oraz maluje w głowach swoich odbiorców przyszłą wizję sukcesu w ich sprawie. Dlaczego bowiem miałoby być inaczej, skoro jest specjalistą i wygrał w takiej samej sprawie? 

Taki czytelnik jest pod dużym wrażeniem. Jest wdzięczny, że prawnik dzieli się taką wiedzą za darmo. Najczęściej zaczyna obserwować taki profil i angażować się w życie społeczności. Musi jednak minąć trochę czasu zanim skorzysta z usług rzeczona prawnika. W większości jednak przypadków, nawet jeżeli nie powierzy prawnikowi swojej sprawy do prowadzenia, to poleci usługi swojej rodzinie lub znajomym. Zrobi tak dlatego, że zaufał prawnikowi i jest przekonany co do jego wiedzy i skuteczności.

Proste prawa? Praktyka pokazuje, że nie do końca. Tylko profile nielicznych prawników wyglądają w ten sposób. Absolutna większość, powiedzmy 95 %, nie ma żadnych korzyści z prowadzenia mediów społecznościowych. Nie mają na to czasu, a nawet jeżeli mają, to robią to źle. Nie ma w tym nic złego. Jesteście Państwo fantastycznymi specjalistami, którzy nie muszą znać się na wszystkim. Wy zajmijcie się prawem, a my zajmiemy się resztą.